Ale jak to?
1. Ta wyprawa nie miała odbywać się w tym roku.
No właśnie... Oczywiście miałem zamiar to zrobić, ale na te wakacje plan sportowy był zupełnie inny. Splot niekorzystnych okoliczności (epidemia, kontuzje) spowodował konieczność zrewidowania planu. I cóż... Idę. Nie tak jak bym chciał, ale w życiu nie zawsze dostajemy to czego chcemy.
2. Tego bloga nie powinno być
Poprzedni blog spełnił swoje zadanie. Pomógł mi dojść do celu. Czytając go po powrocie stwierdziłem nawet, że jest to przyzwoicie napisane. I tak miało zostać. Nikt nie lubi odgrzewanych kotletów. Poza tym nie czuję specjalnej potrzeby uzewnętrzniania. Dlaczego więc to robię? Po pierwsze klika bliskich mi osób pytało o to i było bardzo zainteresowanych. Ale ważniejszy jest argument, że pojawiła się możliwość uczynienia odrobiny dobra tym blogiem. I chciałbym tę możliwość wykorzystać. Poproszę by każdy z czytelników wpłacił symboliczne 5 zł (można oczywiście więcej) na szczytny cel:
https://www.siepomaga.pl/oleczekpokonasma
Z dopiskiem: pokonać siebie.
Oczywiście wszystko zależy od Waszej szczodrości.... Poprzednio blog śledziło ponad 100 osób, także jest nadzieja... Strasznie jednak boję się pisać ten blog, bo:
3. Tym razem nie dam rady
Nie jestem przygotowany. Z powodu pandemii przygotowania rozpocząłem znacznie później. Do tego ostatnie dwa tygodnie spędziłem na hiszpańskiej plaży i nie było czasu na trening:). Plecak pojechał z nami na Majorkę. Nawet nie wiem czy jest w nim wszytko co trzeba. Się zobaczy. W każdym razie poziom przygotowania oceniam na max 20%. Do tego, pomimo, że liczba dni spędzonych w górach będzie tym razem mniejsza niż poprzednio, a co za tym idzie pokonam mniejsza łączna liczbę kilometrów to suma przewyższeń będzie większa (średnio na dzień koło 40%) I do tego średni dzienny czas trasy również będzie znacznie dłuższy. Dlatego uważam, że ta wyprawa będzie trudniejsza od poprzedniej również dlatego, że:
4. Nie ma konkretnego planu
To znaczy taki plan oczywiście powstał i to zaraz po powrocie z Sudetów, kiedy regenerowałem siły na Naxos. Był to dość dokładny zarys z kilkoma jedynie znakami zapytania. Zakładał 13 dni wędrówki i zdobycie 10 szczytów KGP (kolejno Beskid Śląsk, Mały, Żywiecki, Makowski, Wsypowy, Gorce, Tatry, Pieniny, Sądecki i Niski). Niestety, ponownie w związku z pandemią, okazało się że nie dysponuję 13 dniami w swoim kalendarzu. Po drugie po pierwszej wyprawie znalazło się kilku śmiałków, którzy mieli ochotę mi towarzyszyć i pomyślałem że to całkiem fajny pomysł. Niestety nie wszyscy dysponowali taką ilością wolnego. Wypracowaliśmy kompromis, który zakładał odpuszczenie Tatr z tego powodu. Ostatecznie drużyna pierścienia skurczyła się z 4 do 2 osób, bo cześć ekipy spowodu styczności z chorymi na Covid została poddana kwarantannie. To nie żart.
Wczoraj na szybko postaralem się zoptymalizować trasę pod kątem noclegów i czasów przelotu i wyszło mi raczej 11 niż 10 dni, ale szykuje się raczej praca na żywym organizmie.
5. Bonus
Drugim śmiałkiem jest Krzychu, którego poznaliście na pierwszej wyprawie. Zobaczymy jak długo dotrzyma mi kroku:) (albo ja jemu). Pomyślałem sobie że skoro już tu jest to może dorzuci codziennie parę słów od siebie i uatrakcyjni ten blog. Nie rozmawiałem z nim o tym jeszcze, ale myślę że się zgodzi
Chodźcie z nami a być może będzie szansa na takie widoki(zdjęcia pochodzą z zimowej wizyty na Babiej Górze o wschodzie słońca) :